Tytuł: Eaglets Chopper Team :: Wywrotki, przewrotki, małe buum
Dodane przez sikorbs dnia 30-01-2014 00:44
#1
Witam was! Wiem, że kiedyś był już taki temat, ale po małym incydencie z wykasowaniem mojego konta, (ehh) niestety zginął śmiercią naturalną. :P
Aby rozjuchać trochę nudę na forum, pochwalcie się swoimi wywrotkami na hulajnogach. :D
Może ja zacznę.
Pewnego razu wpadłem na dość głupi pomysł, aby poćwiczyć jazdę w kółko. No spoko - pomyślałem, pośmigam sobie, nabiorę wprawy i gitara (do dzisiaj nie wiem jaki miało to sens :D).
Skończyło się na tym, że po jakimś czasie napierniczania zaczęło mi się kręcić w głowie i zaliczyłem grunt. Lusterka do wymiany, niestety. :D
Miałem też kiedyś taką akcję, że siedziałem sobie bokiem na łośku, wychyliłem się do tyłu i wyebałem orła razem z hulajnogą. Dobrze, że wtedy nic się nie stało, a wyglądało to poważniej.
Czekam teraz na wasze opowieści. :D
Dodane przez wujek dnia 30-01-2014 11:21
#2
Siedziałeś bokiem tylko czy siedziałeś bokiem i jechałeś ? :szok2:
Dodane przez sikorbs dnia 30-01-2014 21:23
#3
Tylko siedziałem bokiem, haha... :D
Dodane przez wujek dnia 30-01-2014 21:42
#4
Haha , chciałbym to zobaczyć :D
Dodane przez szymo_97 dnia 30-01-2014 21:54
#5
Kobiety w muzułmańskich krajach jeżdżą na motocyklach siedząc bokiem (na pasażerze). Spróbowałem tak kiedyś jako kierowca i powiem szczerze, że strasznie głupie uczucie. :)
Co do gleb to miałem jedną, łosiem, na lodzie, 2 lata temu. A tak poza tym to czyste konto :)
Raz jeszcze bym prawie stracił życie na CBR, do tego z mojej winy... Miałem 13 lat, 2000 km doświadczenia na motocyklu i zachciało mi się szybciej w zakręt wejść (nie mając o tym zielone pojęcia) no i na wychodzeniu z zakrętu ściągnęło mnie na przeciwległy pas, na którym był samochód. Refleksowi tego kierowcy zawdzięczam swoje życie (minęliśmy się "po angielsku". Podczas zderzenia przy tej prędkości nie miałbym żadnych szans.
Dodane przez sikorbs dnia 31-01-2014 17:28
#6
O żesz w pytkę Zbysia, nieźle... I od kogo ja potem bym kupił silnik? :P
Dodane przez szaraf dnia 31-01-2014 18:22
#7
2 poslizgi, ktore opanowalem. 2 razy spadla mi zebatka podczas jazdy, bylo glosne bum i tylne kolo zablokowane... jednym razem mialem ciezko opanowac maszyne, mimo 40 km/h jadac po deszczu, po mokrej nawierzchni poslizg byl bardzo widowiskowy. :P
drugi raz juz na nowym moto, kumpel na pake i wio. 130 km/h i pozno sie skaplem ze jest zakret... ale dobre hamulce i redukcja biegow pozwolily wyhamowac. Tak czy siak, gleby jeszcze nie mialem, a nie jezdze jakos super bezpiecznie
Dodane przez szymo_97 dnia 31-01-2014 18:41
#8
Kurde, z ludźmi na pace to trzeba jeździć 100x bardziej ostrożnie niż normalnie :D
Dodane przez Kedziorek dnia 31-01-2014 19:36
#9
Ja tylko jeden raz miałem glebę i to łosiem na drugi dzień jak go kupiłem wcześniej tylko trochę jezdziłem moto,to była największa głupota w moim życiu a więc,jezdziliśmy z kumplami po wsi i jeszcze nie miałem kasku.Pod wieczór mieliśmy już się rozjechać ponieważ zaczęło już się robić ciemno i były takie chmury jakby miało zacząć padać (nie myliłem się) ale,jeszcze jeden kolega dojechał no i jeszcze kawałek trzeba by było się przejechać.W bok wsi odchodzi taka polna piaskowa droga jechaliśmy ją aż w końcu nadeszła burza był silny wiatr i mocno padało piasek sypał mi się w oczy i na zakręcie było ślizgo.Zacząłem hamować i rzuciło mi tyłem.Położyłem się na prawą stronę na szczęście za szybko nie jechałem bo,jak bym jechał szybko bo nie wiem jak by się to skończyło.A tak to skończyło się tylko tym że mam małą blizną na prawym łokciu.W łosiu obtarł się prawy kierunek,dzwignia od przedniego hamulca.Tą chwilę będę pamiętał do końca życia :D
Edytowane przez Kedziorek dnia 31-01-2014 19:42
Dodane przez szaraf dnia 31-01-2014 21:16
#10
szymo wiem o tym, ale ladny asfalt, miasteczko malutkie, jedna droga i same pola, i jakos mi sie zlal zakret z polami, taki jakby autopilot mi sie zalaczyl :D. gdy juz go zauwazylem zostala mi redukcja predkosci :D
Dodane przez kurzac dnia 31-01-2014 22:47
#11
mi się udało jeden poślizg opanować , a gleby od 4 lat śmigania nie zaliczyłem . Jadąc główna drogą był już prawie zakręt z z prawej strony byla uliczka z której wypadło mi auto ja będąc już pochylony przy wchodzeniu w zakręt byłem zmuszony wcisnąć tylni hamulec , tył mi znacząco uciekł i głupotą było że pusciłem hamulec a moto odzyskało przyczepność strasznie mnie wyprostowało i wybiło już w drugą stronę ale odpowiednie wykrecenie kierownicy i odbicie sie nogą od drugiej strony pozwoliło mi się utrzymać ;p zapewne gdybym zablokował przednie koło był by szlif i bym wpadł w sam samochód
Dodane przez chopperxt50q dnia 01-02-2014 00:14
#12
Moja jedna z kilku gleb ale za to najśmieszniejsza to szlif po lodzie przy około 60 km/h. Naku**iałem drifty, aż tu nagle poczułem jak w koleinie mi ucieka tył, już nic nie mogłem zrobić no i poleciałem :P Niestety miałem lampę i tablice na boku więc z lampy została kupka plastyku, a tablica się pogięła. Dni silnika były już policzone wiec tak z godzinkę go żyłowałem po tym lodzie (bo już go szkoda nie było, a czekałem za 110 :U ) kolanko się zdążyło rozgrzać :P a ślad na nodze mam do dzisiaj.
Edytowane przez chopperxt50q dnia 01-02-2014 00:16
Dodane przez klemens244 dnia 01-02-2014 01:37
#13
W "korańskich" krajach nowoczesna ichniejsza Biblia tłumaczy, ze kobiety maja zakaz prowadzenia samochodu, tylko mąż może to robić. Na jednośladach nie jest to wskazane, bo moga stracić dziewictwo. Tak święte pojebusy to widzą.
Wykopyrtniecia ? -parę razy.
1.Zakręt, białe poziome znaki /białe pasy zebry/ i trochę deszczu. Efekt: wykrzywione obydwie lagi. Naprawa: duża wiertarka kolumnowa z pustym wrzecionem jako prasa.
2. Lewy łuk na którym jest skrzyżowanie. Wysuwa się samochód z lewej powodując rozszerzenie mojego łuku. Z prawej krawężnik na który na pewniaka pakuję się. Efekt: zbita lampa główna, przedramię traci skórę do żywej tkanki od łokcia do nadgarstka. I co jest
WAŻNE dla wywrotników. Jeżeli w tej chwili patrzysz na niebezpieczne pobocze to tam /naukowo udowodnione/ wylądujesz. W tych czasami za ciasnych już zakrętach MUSISZ patrzeć na drogę /psychologia obronna organizmu/i wtedy trzymasz się asfaltu. W ekstremalnych swoich głupotach kładziesz maszynę na boku.
3. Droga polna pełna piachu. Tył zaczyna wyprzedzać przód. Jak crosowiec daje maxa na manetce, ale.... maszyna waży 260 kg i tylna opona ma 165 mm szerokości.Zamiast odpuścić gaz walę się na bok. No i git. Owiewka pdolna przytarta. A ja mam podnieść na grząskim piachu 260 kg na dwa koła. Oczy z wysiłku jak u żaby w stanie euforii diagonalnej, czyli poza głową. Pierdnięcie z wysiłku powaliło za mną brzozę. W efekcie od manetki kiery siniak na brzuchu jak naleśnik na patelni.
4. Wyprzedzam kolumnę pieszych pielgrzymów. Za mną siedzi kumpel a za nim popierduka pełen PKS żywych ludzi. Ważył mega 4-y tony. Przede mną z tłumu wychyla się rozkoszne dziecko. Walę po heblach a PKS w naszą dupę. Kumpel opiera się na tylnym bagażniku, który nam tył hulajnogi uratował. Mnie potężne uderzenie autokaru oderwało od kiery. I co/... ja leżę oderwany od kiery na kumplu jak na leżaku, a hulajnoga wężykiem całą szerokością już wolnego pasa pomyka jak pijana, czyli wężykiem. Po ok. 10 m kumpel krzyczy: ŁAP ZA KIEROWNICĘ, a ja jak w zwolnionym filmie, bo mózg po uderzeniu uciekł poza kask a na pewno odleciał poza głowę próbuję oderwać się od leżaka do przodu. Przeciążenie po udeżeniu było tak duże, że te parę sekund trwało całą wieczność. Ciągłym slalomem stajemy w końcu. Kumpel ma prawie cały bagażnik odznaczony na plecach a ja jak pijany walę się już solo na pobocze. Hulajnodze NIC się nie stało. Co daje tylny bagażnik, a obecny kufer to raczej już wiem.
5 Parę wywrotek przy naukach jazdy na tylnym kole, ale to już igraszki. Dzisiaj już nie siadam na baku przy jednym kole, bo przestałem kontrolować swoja wagę, hahahaha.
6. Próba jazdy z trzymaniem rąk: prawa dłoń na lewej manetce, lewa dłoń na prawej manetce. Ale głupota dla błędnika. ON po prostu zwariował dureń. Dobrze, że mozna czasami odbić sie od asfaltu nogą, hahahaha. Lewa.
Edytowane przez klemens244 dnia 01-02-2014 01:41
Dodane przez Toman94 dnia 01-02-2014 13:20
#14
Przez prawie 7 lat łosiem zaliczyłem jedno seicento i jak kręciłem bączki po deszczu na trawie to tył objechał i się moto położyło :D
Dodane przez Krisztu dnia 01-02-2014 13:42
#15
Ja miałem dwie gleby łośkiem. Jedna to była czysta moja głupota, miałem łosia wtedy dopiero 2 tyg. Jechałem wąską drogą asfaltową, wchodziłem w zakręt a tu sie asfalt skończył. Zacząłem hamować i nie zmieściłem się w zakręcie i jeb do fosy, łosiowi nic sie nie stało a ja przez kierownice przeleciałem:) Druga gleba skręcałem a tu nie wiadomo jakim cudem (kierownice miałem skręconą) zaskoczyła blokada kierownicy. Jak wstałem podniosłem moto patrze na blokade a ono zaskoczona. Coś się w niej rozwaliło i wysuwała się kiedy chciała. To było 3 lata temu i do tej pory mam dość dużą bliznę na nodze po oparzeniu i zdarciu tego oparzonego:D
Kingway street to miałem jedną glebe z udziałem auta, i drugą przy popisach na czystym lodzie;P
Aprillią tuareg miałem 5 gleb w terenie w tym jedna taka której chyba nigdy nie zapomnę, wypadłem z koleiny na zakręcie i poleciałem w takie fajne, miłe duże pokrzywy:)
KTM 400EXC miałem jedną a potężną. Owinąłem się w okół drzewa. To było bardzo bolesne :D
Suzuki GS500, wpadłem w poślizg przy hamowaniu ale udało mi się to wyratować.
Edytowane przez Krisztu dnia 01-02-2014 13:43